poniedziałek, 30 maja 2016

Olga Haber - Wyklęci

Olga Haber to o dziwo pseudonim krakowskiej pisarki Katarzyny Misiołek. Na okładkach książek możemy przeczytać trochę bzdurnych informacji typu - zakochana bez wzajemności w Stephenie Kingu (czy jakoś tak), miłośniczka czekolady, interesuje się tarotem...

"Wyklęci" to jej druga powieść i jest o niebo lepsza niż "Oni". Jednak nie da się ukryć, że kobieta chyba trochę minęła się z powołaniem, bo zdecydowanie bardziej powinna pisać literaturę kobiecą - jakieś romanse, dramaty itp, a nie kryminały/horrory/thrillery (czy jak to tam można nazwać i przyporządkować). Niby buduje napięcie, niby fajna akcja i bum... kretyńskie, beznadziejne, SZTUCZNE dialogi. Jakby tego było mało te niby typowo polskie powiedzonka... jakieś na dwoje babka wróżyła, gadanie o dupie Maryni czy jakoś tak... masakra! Aż przykro patrzeć, aż przykro czytać i cokolwiek przytoczyć. Koszmar.

Dodatkowo bardzo nie podoba mi się sposób kreacji mężczyzn w tej książce. Co jeden to gorszy... palant, burak, szowinista albo... po prostu gnojek. Jak nie prokurator Karski i jego przedmiotowe traktowanie kobiet, to znowu ten Zagórny i jego chamskie odzywki i prostackie komentarze w stosunku do chociażby Sowy, no i pieprzenie wszystkiego co się rusza. Nie wiem, czy autorka ma jakieś złe doświadczenia z mężczyznami, ma do nich jakąś awersję, czy po prostu to przypadek, jednak w moim uznaniu ma sporego minusa w zakresie kreowania postaci, bo jeśli chodzi o męskie postacie to praktycznie wszyscy są tacy sami albo tak samo zachowają się w różnych sytuacjach.

I niech mi ktoś wytłumaczy, jak można.... jak można do starego faceta, do tego gliniarza i do tego gościa z wydziału zabójstw mówić JERZYK?! No jak można zrobić coś takiego? Ugh! Odebranie męskości postaci na poziomie zaawansowanym!

Książę ciemności... jak czytałam fragment z wiedźmą przyzywającą tego... pana, nie mogłam powstrzymać śmiechu! Oczami wyobraźni widziałam Ozzy'ego Osbourne'a wyłaniającego się z mroku i niestety nie załapałam powagi tej sytuacji. I jeszcze nazwanie go "Ten, Który Wyszedł z Ciemności"! Prawie jak powiew dzieciństwa i niezastąpionego Voldemorta "Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać"! A wszystko przez tak oczywisty, nieszczęśliwy dobór słownictwa. No trudno. Następnym razem postaram się zachować powagę.

Ogólnie... cóż mogę powiedzieć? Z pewnością dużym plusem jest to, że w Wyklętych autorka skupiła się na wątku kryminalnym i mogłam sobie poczytać coś, co chociaż było namiastką kryminału. Niemniej... minusów było zdecydowanie za dużo.
Jednak no... może z kolejną książką będzie kolejny milowy krok? Bo przecież nie ulega wątpliwości, że między "Oni" i "Wyklęci" jest ogromna przepaść... wszystko teoretycznie idzie ku dobremu.

Zapraszam także do zapoznania się z moją recenzją pierwszej książki Olgi Haber "Oni" - LINK

Ogólna ocena 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz