Harry Sheff to pseudonim autora urodzonego w latach 60-tych XIX wieku, na terenach, które obecnie należą do Wrocławia. Jego prawdziwe nazwisko to Heinrich
Sochaczewsky. Inne pseudonimy jakich używał to między innymi Heinrich Buttner, Heinz
Blitz, Victor von Falk, a także Hans Heinrich Schefsky.
Niestety... książka jak dla mnie tragiczna. Spodziewałam się czegoś kompletnie innego, a dostałam... chłam w kiepskim wydaniu.
Miała być - jak tytuł wskazuje - Lukrecja, a jej postać była raptem tłem w historyjce, którą wymyślił autor. Miała być Lukrecja, a dostaliśmy opowiastkę o... no właśnie... o czym? O Juanie - bracie Lukrecji. Opowiastkę o jego jakieś dziwacznej, oderwanej od rzeczywistości miłostce. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Ni jak ma się to do historii rodziny Borgiów. Kompletnie nie przenosi czytelnika w klimat XVwiecznej Italii. Czytelnik odnosi wrażenie, że czyta książkę, która była pisana na kolanie, przez jakiegoś nastolatka, a nie autora, który specjalizował się w książkach historycznych.
Historyjkę można podsumować trzema słowami - koszmar, tragedia i bezsensowność.
Pytam się, gdzie w tym wszystkim miejsce na jakiś kawałek historii, którego się spodziewałam? Gdzie tytułowa bohaterka, która jakimś cudem jest zaledwie drugo czy trzecioplanową rolą?
Strata czasu, na szczęście książeczka nie była długa i nie zabrała mi dużo czasu.
Jedyny plus to banalny, prosty język, dzięki któremu książkę czyta się nadzwyczajnie szybko.
Ogólna ocena 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz