piątek, 2 stycznia 2015

John Faunce - Lukrecja Borgia

Na pierwszy ogień - Lukrecja Borgia, autorstwa Johna Faunce'a.
Autor John Faunce, reżyser, scenarzysta, a także producent filmowy z Hollywood postanowił przedstawić swoją wizję historii członkini "pierwszej mafijnej rodziny", czyli rodziny Borgiów. Napisał "autobiografię" Lukrecji - córki Papieża Aleksandra VI, siostry Cezara i Juana (który raczej powinien być nazywany Giovanni).

Lukrecja Borgia. Postać dość kontrowersyjna, na przestrzeni lat uznawana na przemian za trucicielkę, rozpustnicę, kobietę, która oddawała się kazirodczym aktom z ojcem i bratem, ale także za kobietę mądrą, uczoną, dobrą i oddaną swoim poddanym. Historycy nigdy nie byli zgodni, co do jej roli w życiu zarówno Papieża Aleksandra, jak i jego syna Księcia Valentino. Z jednej strony uważali ją za wcielenie zła, które z przyjemnością spełniało chore i niezdrowe pomysły męskich członków rodziny. Z drugiej strony wyłania się obraz kobiety, która była osaczona przez despotyczne zapędy Cezara Borgii, a także przez polityczne plany Rodrigo Borgii.

Mimo, że książka traktuje o tematyce, która mnie pociąga, tej pozycji mówię zdecydowane NIE. Niby książka ciekawa, niby nie jest najgorsza z tych, które czytałam o Borgiach, ale... odrzucająca, momentami wręcz niesmaczna.

Pisana w pierwszej osobie z perspektywy Lukrecji, która po latach opowiada swoją historię. Z początku nawet mi się podobała, ciekawie przedstawiona młodość i beztroska w rodzinnym domu z Cezarem, który miał ambicje na zostanie drugim Juliuszem Cezarem.
Historie o wymykaniu się Lukrecji do biblioteki, by potajemnie uczyć się czytać i pogłębiać swoją wiedzę i znajomość języków. Opis obsesji jej brata na punkcie złota - złotych strojów, złotego miecza, pieniędzy był dość dziwny, ale czy prawdziwy?
Przeplatanka nienawiści i fascynacji swoim władczym ojcem i apodyktycznym bratem.
Gdyby ta książka była utrzymana w takim charakterze - wszystko byłoby prawie w najlepszym porządku. Po prostu autor opowiedziałby się po stronie historyków, którzy uznawali Lukrecję za kobietę zdeprawowaną i złą do szpiku kości.
Jednak język... z każdym kolejnym rozdziałem odczuwałam coraz większą niechęć. Nie mam nic przeciwko ostrym słowom, przekleństwa czasem nadają książce charakteru, nadają wyrazistości postaci. Tutaj... wulgarne wyrazy padające z ust Lukrecji jak seria z karabinu maszynowego... koszmar! Jeden wielki koszmar, który odebrał całe początkowe zainteresowanie książką.
Autor chyba czytał poradnik jak zepsuć dobrze zapowiadającą się powieść...

Ogólna ocena - 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz