poniedziałek, 12 stycznia 2015

Jon Trace - Rzymska Przepowiednia

Kolejna odsłona "przygód" Toma Shamana - byłego księdza, który po dość kontrowersyjnym końcu kariery przeniósł się ze Stanów do Italii, a którego poznaliśmy w "Spisku Weneckim".

Tym razem w przedsionku rzymskiej bazyliki Santa Maria in Cosmedin znaleziono ludzką dłoń (od razu skojarzyło mi się to z "Zaginionym Symbolem" Browna, ale to taki mały szczególik). Zostaje zatrzymana młoda kobieta, która, jak się później okazuje, skrywa w sobie kilka osobowości (w tym każdemu dobrze znanej wieszczki Kasandry) - jedne bardziej dominujące, inne wycofane i można powiedzieć sterroryzowane przez te silniejsze. To ciekawy wątek - osobowość wieloraka, czy jak kto woli rozdwojenie jaźni, to brzydko mówiąc świetny materiał na zbudowanie postaci. Można opisać każdą jaźń z osobna, można mamić czytelnika występowaniem kilku różnych osób, gdzie tak naprawdę wszystkie mieszkają w jednym ciele. To zdecydowanie silna strona tej książki.

Na pewno ta część bardziej podobała mi się niż Spisek Wenecki, jednak pod koniec autor chyba trochę przesadził z geniuszem głównych bohaterów, którzy rach ciach jak po nitce do kłębka za pomocą "magicznego" wisiorka docierają do sedna sprawy - Mater. Za szybko, zbyt genialnie, jakby byli nadludźmi - a skoro tak, to czemu od początku nie wykazali się tak świetnymi umysłami i pomysłami? Odpowiedź prosta i banalna - po prostu książka, gdzie bohaterowie wykazali się takimi umysłami i szybkością w rozwiązywaniu sprawy, nie miałaby racji bytu... no chyba, że na dziale fantastyki w książce z 20-30 stronicowymi opowiadankami.

Historia sięga Starożytnego Rzymu, wieszczek, Kasandry, Ust prawdy, bogini Kybele (dzięki tej książce dowiedziałam się czym są Usta prawdy i któż to taki ta Kybele, czyli najwyższa bogini kobiecości), co jest kolejnym miłym akcentem, a także jednym z powodów, dla których chciałam tę książkę przeczytać.

Ogólnie było dobrze, można się było czegoś ciekawego dowiedzieć, podróżować trochę po starożytności, odwiedzić czasy Imperium Rzymskiego, ale Trace chyba trochę się zagalopował i momentami powstawał dziwny chaos, który jednak nie odebrał mi ogromnej przyjemności czytania.

Zapraszam także do zapoznania się z moją recenzją pierwszej części przygód Toma Shamana -> LINK

Ogólna ocena 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz